Komentarze: 0
Nie mam pojęcia po co to robię, po co zaczynam kolejnego bloga. To trochę bez sensu, bo to przecież któryś z kolei, a los wszystkich poprzednich był taki sam, najpierw radocha, ale fajnie mieć bloga i pisanie prawie codziennie, a w skrajnych przypadkach nawet po kilka razy dziennie, o wszystkim, bez przemilczeń o rzeczach do których normalnie za nic się nie przyznaję, potem przychodziło znudzenie i wzmożona samokontrola, że przecież tego czy tego napisać nie mogę, bo przecież wychodzę na gorszego świra niż jestem, albo przeciwnie, robienie z siebie jeszcze gorszej wariatki, bo skoro i tak wychodzę tu na zdrowo popapraną istotkę, to co mam sobie żałować?
Od kilku tygodni dałam sobie spokój z zabawą z blogami, ale trochę mi tego brakuje, czyżby to jakaś nowa forma uzależnienia?? Czyli znów tu jestem, incognito, jako zupełnie nowa osoba, nie przyznaję się do tego co pisałam kiedyś tam i gdzieś tam, tak będzie lepiej. „Zacznij dzień z czystą niezapisaną kartką” jak powiedział ktoś mądry. Więc zaczynam, może nie dzień tylko bloga, ale co to za różnica?